piątek, 1 maja 2015

Rozdział- 01- Każdy dzień jest walką, walką o przetrwanie.

" Would you know my name if I saw you in Heaven?
Would it be the same if I saw in Heaven?
I must be strong and carry on,
'Cause I know I don't belong here in Heaven. "

- Eric Clapton "Tears in Heaven"


***

  -Tato, proszę Cię zwolnij- znów rosły we mnie obawy. Zamknęłam oczy. Nie lubiłam wszystkiego co szybkie. Nie cierpiałam stale rosnącej wartości na liczniku. Był to mój uraz z dzieciństwa, kiedy o mało co nie zginęłam przez mojego kuzyna. Każdego razu kiedy wsiadałam do samochodu bałam się. Bałam się że znów będzie tak samo. Prędkość, śmiechy, pociąg, pisk opon i ciemność... 
-Jäna, wiesz że jesteśmy spóźnieni- skrytykowała moją prośbę matka. Tak było zawsze... Ja prosiłam, a oni mnie ignorowali. Zamiast reakcji otrzymywałam tylko krytykę. Mimo iż rzadko podróżowałam z całą rodziną,  mimo moich 23 lat na karku i własnego rozumu i tak nikt mnie nie słuchał. Nawet mój młodszy brat Pascal twierdził, że mam jakiegoś hopla i brał to wszystko za niezły powód do śmiechu. Spojrzałam na niego, a on tylko pokazał mi język i pochłonął się grą na konsoli. Założyłam słuchawki i puściłam mój ulubiony kawałek. Chciałam chociaż na chwile przestać myśleć o Bożym świecie. Po prostu się wyłączyć.
  
  Kiedy się ocknęłam, płynęliśmy promem. Rozejrzałam się dookoła i okazało się że tylko ja siedzę w samochodzie. Spojrzałam na telefon. Dwa SMSy. Jeden od kumpeli Marie, a drugi od mojego chłopaka Adama...
  "To koniec. Nie dam rady dalej. Nie możemy być już razem. Nie pasujemy do siebie. Zapomnij o mnie... Na zawsze. To koniec." Tak brzmiał SMS od Adama - mojej pierwszej miłości. 
Z początku myślałam że to żart, ale później zaczęłam się nad tym głęboko zastanawiać. To prawda, mieliśmy obecnie mały kryzys w związku, ale postanowiliśmy, że damy sobie chwilę. Odpoczniemy od siebie. Nie chcieliśmy tego zakończyć. Całych dwóch lat naszego związku puścić w niepamięć. Każdy ma jakieś problemy, tak było i w naszym przypadku, ale to nie oznaczało, że mieliśmy to wszystko przekreślić, ot tak powiedzieć koniec? Nie, tak nie da rady. Kochałam go i wydawało mi się że on mnie też. Żywiliśmy do siebie uczucie... aż do dziś. Nie byliśmy idealni, nikt nie jest.
Ponownie przeczytałam wiadomość i czym prędzej wybrałam jego numer. Wsłuchiwałam się w sygnał z dobre pięć minut, ale jego głosu nie usłyszałam. Ponawiałam próbę jeszcze z piętnaście, ale było tak jak za każdym poprzednim telefonem. Cisza... W końcu nagrałam się na sekretarkę i rzuciłam telefon na dno torebki. Po moim policzku spłynęła samotnie mała błyszcząca łza. - Jak on mógł mi to zrobić? - spytałam samej siebie - Przecież mieliśmy tyle planów... Kochałam go! - krzyknęłam. Powoli docierało do mnie co właśnie się wydarzyło.

  -Beksa lala- wyrwał mnie z zamyślenia głos mojego brata. Jak zwykle przyszedł w nieodpowiednim momencie. Okazało się że już byliśmy na brzegu i moi rodzice wsiedli do samochodu z zamiarem kontynuowania jazdy. Do celu naszej podroży pozostało nam około pół godziny drogi. Mama i brat stwierdzili że nie warto zapinać pasów i tak też zrobili.
- Jäna, twój brat mówił że płakałaś. Co się stało? - delikatnie zaczęła mama.
- Nic się nie stało mamo... Naprawdę nic takiego - wciągnęłam ciężko powietrze nosem. Mama spojrzała na mnie bacznym wzrokiem z przedniego siedzenia. 
- Skarbie, wiesz że mi możesz powiedzieć wszystko. Jestem twoją mama. - 
- A ja jestem dorosła -przerwałam jej.  
- Kocham cię- uśmiechnęła się do mnie i wyjrzała przez okno. Widocznie stwierdziła, że nasza dalsza rozmowa nie ma sensu.


***

  Jechaliśmy przez las, znów słuchałam muzyki... Straszna duchota w samochodzie dawała się we znaki. Nagle na drogę wyskoczył ogromny jeleń. Tata próbował odbić ale niestety stracił panowanie nad pojazdem. Wszystko miało miejsce raptem w kilka sekund. Nie miałam pojęcia że ta chwila tak mocno zaważy na całym moim życiu… Samochód zaczął dachować wpadając z impetem w las. Po drodze ściął kilka małych sosen i z ogromną siłą uderzył w stary dąb jednocześnie na nim się zatrzymując.
  Rozejrzałam się dookoła, ale nie miałam nawet siły przekrzywić głowy. Bolało mnie dosłownie wszystko. Nie mogłam poruszyć nogami, ale nie to mnie przeraziło. Mój wzrok przykuła moja matka leżąca w nienaturalnej pozycji na masce samochodu. Cała była we krwi . Twarzy nie było widać... Była nieprzytomna i nie dostrzegłam także charakterystycznych czynności towarzyszących oddechowi. 
- Boże, nie! - spróbowałam krzyczeć. Moj tata... Cały we krwi z głową jakby opartą o kierownicę i z zmasakrowaną ręką wiszącą bezwładnie przez wybitą szybę. Wszędzie porozrzucane było szkło ze zbitych szyb i części uszkodzonej konstrukcji pojazdu. Spojrzałam w lewo na brata.
- Pascal... - powiedziałam z ogromnym trudem. Brat leżał wciśnięty pod siedzenie. Z jego uda tryskała silnym strumieniem krew, on... Nie wyglądał jak mój Pascal. Był to straszny widok. Głowę miał całą pokaleczoną. Cały był poobijany, ubranie jego było brudne od krwi i uszkodzone przez kawałki szkła które dosłownie było wszędzie. Łzy zaczęły mi płynąć po policzkach, głowa bolała mnie coraz mocniej. Miałam mroczki przed oczami. W ostatniej chwili jednak dostrzegłam martwego jelenia na skraju lasu oraz zatrzymujący się czerwony samochód na skraju lasu. Ból narastał. Nagle ciemność zagarnęła wszystko... 


***

 Jest udało się... Mam pierwszy rozdział, ale się cieszę mimo iż nie wyszedł w 100% taki jaki bym chciała.  No ale cóż... A wam jak się podoba? Czekam na opinie :)

Buziaki :*



9 komentarzy:

  1. Rozdział świetny, ale dlaczego taki smutny? Bardzoo fajnie to wszystko opisałaś.
    Oni będą żyć prawda? Muszą żyć.
    Nie dość, że w dzieciństwie miała wypadek samochodowy, to jeszcze teraz kolejny. Jesteś bezlitosna.
    Czekam na kolejny i weny życzę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże!
    To jest świetne,pomimo iż tragiczne. Masz talent!
    Coś mi się wydaje,że jej matka nie przeżyła tego wypadku. :c Chyba,że zdąży się jakiś cud.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i życzę dużo weny. ;)
    Pozdrawiam i jeśli byłaby taka możliwość, informowała byś mnie o nowościach na moim blogu w zakładce spam?
    http://come-hug-kiss-stay.blogspot.com/
    Byłabym bardzo wdzięczna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy :)
      Będę Cię informować. Pozdrawiam i dziękuję za miły komentarz!

      Usuń
  3. O mój boże...
    To jest... genialne, świetne, cudowne. Nawet fakt, że jest to zapewne smutna historia (bo nie spodziewam się, że jej rodzina przeżyje, patrząc na ich obrażenia), dodaje temu takiej hmm... fajności? Coś w tym stylu.
    Dodałam do obserwowanych, zostaję. Masz mnie w całości.
    Przy okazji, takie pytanie. Czy inspiracją do tego opowiadania jest książka/film "Zostań jeśli kochasz"? Bo podczas czytania normalnie widziałam w głowie fragmenty filmu.
    Z niecierpliwością czekam na drugi rozdział!
    Buziaki xx
    PS. Przy okazji zapraszam na swoje blogi, byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawiła po sobie jakiś ślad ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za bardzo miły komentarz :) Cieszy mnie to bardzo że zostajesz na dłużej... A propos książki/filmu... Nawet nie słyszałam o takiej dopóki znajoma mi nie powiedziała. Ta historia była wytworem mojej wyobraźni a to że miałam prawie identyczną wizję jak autor książki to jest aż dziwne :p
      Na pewno zajrzę na Twoje blogi, jeszcze raz dziękuję że jesteś!

      Usuń
  4. Jejku *.* To jest cudowne ! Smutne, ale świetne ! Może i jesteś bezlitosna, ale piszesz genialnie ! Wciągnęłaś mnie ^._^ =D Z niecierpliwością czekam na kolejny =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha dzięki :) Ale myślę, że mam w sobie choć troszkę litości :P
      Ale to się okaże...

      Usuń
  5. Nie mogę w to uwierzyć. Nie dość, że rzucił ją chłopak, to jeszcze straciła rodzinę. To okropne przez co musiała przejść ta dziewczyna. Nadal nie mogę wyjść z szoku.
    Ciekawe jak bardzo ten wypadek zaważy na życiu Jany.
    Rozdział super! x

    OdpowiedzUsuń