sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 06 - Też Cię kocham... Najbardziej na świecie

Nic nie jest ważne, tak by spalać się

A jeśli musisz zdobyć którąś z twierdz.

Na skrzydłach leć, wybierz najwyższą z nich,

wybierz najwyższą z nich, tą którą jesteś ty.

TABB & Sound'N'Grace - "Twierdza"



***

Czy wspominałam wam już kiedyś, że nikt nigdy nie mówi nam całkowitej prawdy? Tak, tak właśnie jest. Zdarza się, że nawet osoba, która najbardziej kochamy, której najbardziej ufamy ukrywa coś przed nami. Nie mam pojęcia czemu po tym wszystkim znów to spada na mnie, ale cóż… Muszę się trzymać. Muszę dać radę choćby nie wiem co… W końcu obiecałam. Obiecałam nigdy się nie poddawać i … nie ulegnę. Wiem to na pewno.

***

    Znów myślami wracałam do tamtego dnia. Nie mam najmniejszego pojęcia dlaczego...  Andreas od tamtej pory był jakiś taki cichy i zamyślony. Zupełnie jakby to nie był on. Nie wiem co go ugryzło. Mam nadzieję że to długo nie potrwa, bo więcej to chyba nie wytrzymam. Spojrzałam ukradkiem na sąsiednie lóżko na którym leżał. Patrzył tępo w sufit z słuchawkami na uszach. Niespodziewanie otworzyły się drzwi do sali, zdziwiłam się bo obchód był godzinę temu, a i nikt się nie zapowiadał że wpadnie w odwiedziny. Andi również przerwał swoje rozmyślania i zdjął słuchawki. Do sali weszło dwóch policjantów...
- Pani Speckmann? - spojrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem.
- Tak, to ja. O co cho- chodzi? - z wrażenia aż zaczęłam się jąkać. Czego znów ode mnie chcą?!
- Starszy posterunkowy Braun i komisarz Schuber. Mamy do pani kilka pytań. Możemy porozmawiać na osobności? - spytał ten starszy i wyższy wskazując wzrokiem na Andreasa
- Ależ tak... Już chwila… - powoli usadowiłam się na swoim ferarri, mimo że potrafiłam już dać sobie radę sama i tak szło to dość mozolnie. Młodszy policjant cały czas uważnie mi się przyglądał, ale nic nie powiedział, nawet nie raczył zaoferować pomocy.
- Możemy iść- powiedziałam kiedy byłam już w pełni gotowa. Skierowałam wózek do świetlicy, powoli gdyż rany na rękach nie były jeszcze w pełni zagojone i wciąż dawały o sobie znać. Było wczesne popołudnie więc raczej o tej porze nie powinno tu być żywej duszy.
I tak jak myślałam… Świetlicę zastaliśmy pustą.
- Pani Speckmann... Chcielibyśmy porozmawiać o... - tu wstrzymał oddech
- O wypadku - dokończył za niego młodszy kolega.
Schowałam twarz w dłoniach. Chcieliby rozmawiać o wypadku... Niewiarygodne… Czy oni nie rozumieją, że to boli? Że nie tak prosto jest o tym myśleć, a co dopiero rozmawiać? Boże, czego Ty jeszcze nie wymyślisz...
- Czy wszystko w porządku ? -
- Słucham... - rzuciłam oschle jednocześnie ocierając maleńką łzę.
Spojrzeli po sobie i posterunkowy szybko wyciągnął notes.
- W takim razie zadam pani kilka pytań. Jeśli nie będzie w stanie pani na któreś odpowiedzieć proszę dać nam znać. Postaramy się zrozumieć pani sytuację... Przejdę do rzeczy. Czy zna pani Adama Hannawalda? –zaczął komisarz
- Tak-
- Można prosić o coś więcej? -
- Byliśmy parą przez dwa lata. Kochałam go... Ale on... -
- Ale on co?- spytał z zaciekawieniem posterunkowy znad notesu
- Zerwał ze mną w dniu wypadku. Wysłał mi sms’a, że to koniec. Od tamtej pory nie miałam od niego żadnych wiadomości - przed oczami stanął mi obraz sms’a na ekranie smartfona.
- A czy wie pani dlaczego z panią zerwał? Czy coś ważnego wydarzyło się przed wypadkiem? - kontynuował wąsaty komisarz.
- Raczej nic ważnego... – chyba nic…
- Po prostu pokłóciliśmy się o mój wyjazd. Miałam z nim lecieć w Alpy, ale rodzice tak bardzo mnie prosili bym z nimi spędziła te kilka dni no i nie mogłam im odmówić. Adam był bardzo zły z tego powodu, nie dość że z nim nie chciałam lecieć to jeszcze miałam spędzić weekend w Beelitz, gdzie jak Adam dobrze wiedział mieszkał chłopak z którym kiedyś tworzyłam parę, jeszcze za czasów liceum. Nie chciał bym jechała, ale ja mu nie uległam. –
- O mało nie doszło do rękoczynów, gdyż Adam należy do osób bardzo porywczych i chorobliwie zazdrosnych. - zaraz przypomniała mi się nasza ostatnia, ostra kłótnia. Ja stojąca w gotowości na jego ruch, a on z tasakiem w dłoni wymierzonym w moją stronę. Ooo tak... Była z nas cudowna para...
- Rozumiem... A czy coś działo się przed wyjazdem? No nie wiem np. z samochodem? Kto prowadził?-
- Co pan sugeruje...? - dość dziwnie brzmiały słowa komisarza. Adam, coś z autem, kto prowadził... O co mu chodzi? Co on wie, a czego ja nie?
- Nic, ja tylko pytam... Proszę odpowiadać na pytania. - zgasił mnie, ale wiedziałam że coś jednak ukrywa. Widać to było w jego oczach.
- Nie, z autem było wszystko w porządku tym bardziej że tata... - zacięłam się na moment. Smakowałam to słowo przez dłuższą chwilę. Tata... Boże, jak ja dawno nie wypowiadałam tego słowa.
- Tak?
- Tata przed wyjazdem wykonał przegląd na stacji i wszystko było w porządku. Ogółem to ja miałam prowadzić, taki był pierwotny plan, ale rano nie czułam się zbyt dobrze i rodzice postanowili że ja odpadam. Padło więc na ojca...
- Ach tak... A czy pan Adam wiedział, że to akurat pani miała prowadzić? - zamyślony komisarz zaczął męczyć wąsa.
- Czy może mi pan wreszcie powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi !- krzyknęłam zdenerwowana
- No dobrze... Chodzi o to, że śledczy dokonali szczegółowych oględzin samochodu i ... Jeleń to nie była główna przyczyna wypadku.-
- Tak...? - ostatnie słowa zadziwiająco przykuły moją uwagę. Przecież przez tego jelenia moja rodzina nie żyje! Więc jakim cudem nagle zwierzę jest niewinne.
- Nasi ludzie znaleźli w nim ślady pewnej ingerencji człowieka. To znaczy przewody hamulcowe były ponacinane, kwestią czasu było jakieś zderzenie czy coś podobnego.  Ale tutaj jeleń, przepraszam za wyrażenie... Załatwił sprawę- spojrzał na mnie z troską.
- Sądzimy iż pan Adam Hannawald miał z tym coś wspólnego... Na wraku zabezpieczyliśmy odciski palców, ale nie mamy ich w bazie, a pan Hannawald najprawdopodobniej w dniu wypadku, po zerwaniu z panią uciekł za granicę. Jest on głównym podejrzanym w tej sprawie. Teraz zostaje nam tylko go złapać, przesłuchać i porównać dowody, i jeśli to się okaże prawdą, postawić przed sądem z zarzutem usiłowania zabójstwa-
- O Boże... - nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, wszystko wokół zaczęło wirować. Duszność w klatce piersiowej nie pozwalała mi oddychać.
- Halo? Pani Speckmann... Halo? - poczułam tylko niby w oddali lekkie klepanie po policzku.

… Wtulona w jego klatkę piersiową słuchałam miarowego bicia jego serca. On palcami przeczesywał moje brązowe włosy. Co jakiś czas szeptał mi do ucha czułe słówka. Było tak pięknie, słońce chyliło się ku zachodowi, a cały Düsseldorf powoli zamierał.
- Adam? - spojrzałam w jego pełne przejęcia zielone oczy
- Tak kochanie... -
- Kochasz mnie? -
- Co to za pytanie?- energicznie podniósł się na łokciach i z pełnym wyrzutu wyrazem twarzy odrzekł
- Oczywiście, że Cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejsza, tylko Ty się liczysz. Moje serce bije tylko i wyłącznie dla Ciebie. Nigdy Cię nie opuszczę, choćby nie wiem co.
- Mój Adaś! Też Cię kocham... Najbardziej na świecie.- odparłam posyłając mu jeden z moich najpiękniejszych uśmiechów. Po chwili złapał mnie za podbródek i pociągnął w swoją stronę. Złożył na moich ustach długi i namiętny pocałunek, który potwierdzał wszystko co do tej pory powiedział …
 
 Kolejny raz obudziłam się z milionami kabli na sobie, ale nie budziły już one we mnie takich obaw. Nie pamiętałam dokładnie co się stało... Nagle jak na zawołanie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Koło łóżka siedział zmartwiony Andreas.
- Królewno... Jak się czujesz? - spojrzał na mnie z troską.
- Jakby przejechał po mnie walec drogowy - puściłam oczko w jego stronę.
- Aaa... Idź ty!- roześmiał się, ale i zaraz spoważniał
- Jän... Przepraszam cię... Nie wiem co mnie ugryzło, ale musiałem to wszystko przemyśleć ... Rozumiesz? Po prostu... Nie wiem... Chyba nie powinienem... No wiesz...- jąkał się.
- Andi... No co ty, weź przestań! Wszystko rozumiem. To ja cię powinnam przepraszać, że ci nie podziękowałam za tak wspaniały wieczór, było cudownie. A to co się stało... Chciałeś mnie pocieszyć i tyle, a ja jestem ci za to bardzo wdzięczna - znów posłałam mu czarujący uśmiech.
- Skoro tak mówisz... -
- Andreas... ja nie mowie, ja to wiem. -
- Dobrze znów być przy tobie... moja księżniczko - i on wreszcie się uśmiechnął.
- Hahaha jasne... Błagam cię, tylko nie myśl już za długo, bo drugi raz tego nie zniosę - z radością znów wtuliłam się w niego.

***
( 3 dni później )

- Masz już wszystko?  - spytała Marie zgarniając ostatnie książki z półki do torby podróżnej.
- Chyba tak... - ostatni raz spojrzałam na szpitalną salę, na której leżałam przez ostatnie tygodnie.
Rany na rękach się zagoiły, a mój stan poprawił się na tyle, że doktor Duffer zgodził się przygotować mi wypis. Oczywiście na tę wiadomość Marie chciała zorganizować wielkie przyjęcie powitalne, ale jakoś udało mi się wybić jej ten pomysł z głowy. Poprzestałam tylko na odbiór mnie ze szpitala.
Andreas opuścił szpital dzień wcześniej i to z samego rana. Nawet nie zdążył się ze mną pożegnać, ale na stoliku zostawił dla mnie liścik. Przepraszał w nim, że tak uciekł bez pożegnania, ale czas go naglił a ja ponoć tak słodko spałam, że nie miał sumienia by mnie obudzić. Także i dziękował za towarzystwo podczas jego szpitalnej rekonwalescencji. Na końcu nawet znalazłam jego numer telefonu z podpisem "Dzwoń, zawsze i wszędzie". Byłam ciekawa czy oprócz tych telefonów jeszcze się zobaczymy...
Policja na jakiś czas dała mi spokój. Lekarze nie wpuścili ich już do mnie martwiąc się o mój stan zdrowia po ostatniej reakcji, a Marie orzekła, że nie pozwoli im się zbliżyć do nas dopóki nie dojdę do siebie.
Na razie nie powiedziałam jej czego chciała ode mnie policja, ale czuję że ten stan długo nie potrwa.


Tak więc, postanowiłam że jednak zamieszkam z przyjaciółką, a ona tak się przejęła tym faktem, że aż wynajęła mieszkanie w centrum Monachium, by nie tylko nie wracały do mnie bolesne wspomnienia podczas pobytu w rodzinnym mieście, ale także bym miała odpowiednie warunki ze względu na moją niepełnosprawność. Mieć taka przyjaciółkę to skarb. Cieszyłam się, że mogę na nią liczyć, ale najbardziej radował mnie fakt ze opuszczę to miejsce i zacznę żyć... żyć na nowo.

*** 

Witam was serdecznie po długiej przerwie.  Z góry przepraszam was, ale chyba zrobiłam sobie po prostu wakacje.  No ale nic... Jestem z nowym rozdziałem i to najważniejsze :) 

Jestem bardzo ciekawa waszych opinii, bo powiem wam że rozdział mi się podoba choć znów wyszło co wyszło.  Myślę, że po tytule na pewno nie spodziewałyście się takiej treści :P A co tam ... Niech jest :)

 No to czekam na wasze liczne opinie i pełne mocy i motywacji komentarze.

Dziękuję że jesteście, buziaki!



20 komentarzy:

  1. Hej :) dziękuję za zaproszenie
    Przyznam że dopiero jak wysłałaś mi zaproszenie to odkryłam twoje opowiadanie,poważnie ;) musiałam nadrobić wszystkie rozdziały
    Co do samej treści : Bardzo mi się podoba,nie żałuje tego czasu w którym czytałam,jednak czuję niedosyt w postaci pragnienia kolejnego rozdziału :3
    Nie wiem co bym zrobiła na miejscu bohaterki,jednak Ona potrafiła się po wypadku otworzyć na Andreasa i na swoją przyjaciółkę za co ją podziwiam i z czego się cieszę :)
    Powiem jednak szczerze...czekam z niecierpliwością na Severina :D
    Pozdrawiam :*
    Ps : Zapraszam do mnie jeśli byś miała chwilę czasu i ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie :)
      Cieszę się, że opowiadanie się podoba i , że jest warte pisania i czytania.
      Z czasem u mnie krucho ale jak będę miała chwilę na pewno wpadnę :)

      Usuń
  2. Zaprosiłaś mnie, więc jestem.
    Podoba mi się to opowiadanie. Mimo iż wszystko się tak szybko dzieje.
    Bardzo ciekawy pomysł na fabułę. Wszystko jest napisane tak, jakbyś we wszystkim miała doświadczenie ( chodzi mi tutaj o diagnozę lekarza z poprzednich rozdziałów ).
    W pierwszych rozdziałach występowały liczne błędy interpunkcyjne. Ale teraz widzę, że je ogarnęłaś. Mimo iż dalej ci się zdarzają.
    Na pewno zostaję na dłużej i liczę na szybkie dodanie kolejnej notki.
    Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że jeszcze wpadniesz do mnie i zostawisz coś po sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że przyjęłaś zaproszenie i przeczytałaś opowiadanie :)
      Jeśli chodzi o te diagnozy to trochę się tym interesuję, a także w przyszłości szykuję się na medycynę :P No i sama miałam wiele badań...
      Interpunkcja... tak wiem. Mój ból od najmłodszych lat. Nigdy nie wiedziałam gdzie mają być przecinki xd Ale jakoś w końcu to ogarnęłam, a pisząc na telefonie nie przykładam do nich zbyt wielkiej wagi. Ale dziękuję za uwagę i postaram się to poprawić :)
      Bardzo mi miło, że mam kolejną czytelniczkę :D

      Jak tylko znajdę chwilkę to wpadnę poczytać :*

      Usuń
  3. Witam! ;*
    Zacznę bez owijania w bawełnę. :)
    To spotkanie z policjantami było dla naszej bohaterki bardzo stresujące. Poniekąd została zmuszona do powrotu do tamtego miejsca, do tamtej sytuacji... Jest mi jej tak bardzo żal.
    Nie mogę uwierzyć w to, że policja obwinia Adama. Chociaż po tym tasaku można się spodziewać bardzo wiele. Ale może... Może on jest chory? Bo zdrowa osoba raczsj tak nie postępuje. W jej wspomnieniu zawarte było, iż bardzo ją kochał, że byli w sobie bezgranicznie zakochani. Jak to mogło się tak diametralnie zmienić? :/
    No i jest jeszcze Andi. :) Bardzo sympatyczny chłopak. Niby drogi Jan i andiego się rozeszły, ale chłopak postąpił pięknie zostawiając liścik z nr tel. ;) No i ta przeprowadzka do Monachium? Oj, już wiem, że ta dwójka jeszcze nie raz się spotka. :))
    Z niexierpliwością oczekuję następnego. ❤
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka :)
      No tak to już jest jak się rozmawia z policją tym bardziej o takiej sytuacji...
      Sama już nie wiem co z tym Adamem. Z początku miał być miłym gościem, a tu taki brutal mi się wyłonił. Zobaczymy co to dalej będzie :P
      Też mam taką nadzieję, że Jäna i Andreas jeszcze się spotkają :*
      Dziękuję, że czytasz :D

      Usuń
  4. Witam :*
    Jestem tu od niedawna i już nie lubię Adama! Co za psychol. Na biednej dziewczynie, żeby się tak wyżywać. Pewnie tylko chciał ją wykorzystać tymi słowami przepełnionymi słodyczą aż do przesady...
    No i jest oczywiście nasz Andreas, mam nadzieję, że pojawi się przy boku Jan szybciej niż myślę ;)
    Pozdrawiam i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)
      Hahah kto by go lubił w takiej sytuacji :P
      Co z Andim jeszcze nie wiem, ale pożyjemy to zobaczymy.
      Pozdrawiam ciepło :*

      Usuń
  5. Już jestem :)
    Bardzo dobry rozdział! Naprawdę nie ma się do czego przyczepić, możesz być z niego w pełni zadowolona :)
    O jejku, nasza bohaterka to lekko nie ma :( Spotkanie z policją na pewno miłe nie było.
    Adam... coś mi nie pasuje w jego postaci. Szczerze mówiąc, to go nie lubię. Może faktycznie jest chory?
    Ja bym chciała, żeby u boku Jäny pojawił jeszcze się Andi :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło :*
      Dziękuję za miłe słowa :) No nie przeczę, bo wyszedł mi xd
      A co ci takiego nie pasuje w moim kochanym Adamie :P ?
      Myślę, że Andi jeszcze nie raz się pojawi przy Jänie :)
      Pozdrawiam !

      Usuń
  6. Hejoo. ;*
    Dziękuję za zaproszenie, Kochaniutka!
    Niestety, nadrobienie zaległości mi ciut zajęło, aczkolwiek jestem z siebie dumna! Uwierz, że czytałam wszystkie poprzednie rozdziały z niemałym głodem. Chłonęłam Twą twórczość w zwrotnym tempie!
    Piszesz naprawdę cudownie. ♥ Twój styl widać, że... tak, to może odrobinę dziwnie zabrzmieć, lecz jest w 100% Twój. Niczego w nim nie brakuje, a dopracowany jest w najmniejszych szczegółach.
    Świetna robota! ♥
    Druga sprawa... fabuła. Masz pomysł i coś zaczyna w mojej głowie świtać. Podoba mi się! Ładnie rozkładasz akcję na poszczególne rozdziały, więc czego chcieć więcej?
    Wsiadam i zostaję do końca!
    Proszę, informuj mnie o nowościach, jeśli byś mogła. ;* Bardzo mi zależy.
    Buźka. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      Ja również dziękuję, że je przyjęłaś :*
      Dziękuję pięknie za takie słowa, aż miło na sercu się robi. Wiem przynajmniej, że to co piszę ma sens. Ach ten mój styl... :P
      Jestem bardzo ciekawa co Ci tam w główce świta hahah :D
      Jak miło, kolejna czytelniczka! Dziękuję!
      Ok, będę informować :)
      Pozdrawiam !

      Usuń
  7. Warto było tyle czekać ❤❤❤ z rozdzialem trafilas w dziesiatke, bo aktualnie jestem w takim stanie, kiedy przekonuje sie do Andreasa jako skoczka i to opowiadanie mi w pewnym sensie pomaga (czytalam kiedys dziwne ff o nim, po ktorych moja psycha i zdanie o nim zupelnie nie dzialaly na korzysc, ale niewazne xD)

    Nie moge uwierzyc, w to co sie dzieje. Jak Adam moglby zrobic cos tak okropnego?! W glowie mi sie to nie miesci! Biedna Jän :(
    A co do Wellingera, przekochany jest ze zostawil jej wiadomosc i numer. Mam nadzieje ze dziewczyna to wykorzysta :)
    Czekam na next i zapraszam do mnie.

    Pozdrawiam :* x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah no wiem :)
      Bardzo się cieszę, że udaję mi się Twoje nastawienie do Andreasa zawrócić na stare tory. W końcu nie każde opowiadanie to prawda, no ale tak już z nami jest, że przypisujemy różne cechy ludziom którzy w ogóle ich nie posiadają.
      Hahah też mam nadzieję, że okazję wykorzysta. Sama bym czym prędzej dzwoniła :P

      Buziaki :*

      Usuń
  8. Hej :)
    Jestem!
    Bardzo się cieszę, że wróciłaś, bo czekałam na ten rozdział :3
    Genialny rozdział, zresztą jak każdy pozostały!
    Nie dziwię się Jän, że podczas rozmowy z policją była zdezorientowana, to raczej niezbyt przyjemne uczucie być 'przesłuchiwanym'.
    Co ten Adam nawyprawiał? Jak on mógł? Żeby zrobić coś tak strasznego. Brak słów....
    Andi taki w Twoim opowiadaniu kochany ^^ Aż miło się czyta!
    Czekam na kolejny!
    Weny i buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze, że jesteś :D
      A dziękuję, dziękuję!
      No zgadzam się z tym przesłuchiwaniem, to dość stresujące dla każdego.
      No Andreas na razie mi wychodzi tylko z Adama zrobiłam taką świnię xd
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. Już jestem! Bardzo,ale to bardzo przepraszam za opóźnienie, ale dopiero dzisiaj znalazłam chwilę czasu na ogarnięcie blogowych zaległości.
    Rozdział genialny!
    Już nie lubię tego całego Adama. Jak można zrobić coś takiego osobie którą się kocha/kochało? No jak?
    Biedna Jäna. Przez tych policjantów musiała sobie wszystko co jest związane z wypadkiem przypomnieć,a na pewno nie były to miłe wspomnienia.
    Andreas taki kochany i opiekuńczy. Ale ja i tak czekam na pojawienie się Severina.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę oraz przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana dziękuję Ci pięknie za tak miłe słowa :)
      Nic się nie stało, że tak późno, przecież rozdział nie ucieknie :P
      No nie ukrywam, że rozdział mi wyszedł... Ach ta skromność...
      Ja także z niecierpliwością czekam na Sevka. No muszę się w końcu za niego wziąć xd
      Dziękuję jeszcze raz!
      Buziaki :*

      Usuń
  10. Ojej, przepraszam, że dotarłam tu z takim opóźnieniem, ale ja wiecznie mam jakieś zaległości. W dodatku próbuję zakończyć swoją historię, co nie idzie mi najlepiej :/
    Rozdział bardzo mi się spodobał. Pojawiła się nowa rewelacja w sprawie wypadku! Jeleń uniewinniony? :-) Kurcze, co ten Adam sobie wyobrażał? To jakiś psychopata, czy coś? Tasak, majstrowanie przy samochodzie... Koszmar!
    Dobrze, że Andreas jest taki cudowny :-)
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siemka :)
      Spoczko nic się nie stało, rozumiem.
      No nie ma to jak główny podejrzany i zabójca jeleń jest niewinny :P
      Sama jeszcze nie wiem co z tym Adamem xd
      Dzięki za miły komentarz :)
      Buziaki :***

      Usuń